Menu

Obsługa klienta

+48 508 86 44 86

Jak wykonać biżuterię z żywicy, z wykorzystaniem metalowych baz

Jak wykonać biżuterię z żywicy, z wykorzystaniem metalowych baz

Witam wszystkich :) Dzisiaj postaram się jak najlepiej zaprezentować podstawy pracy z żywicą. Sama ciągle uczę się czegoś nowego o tym produkcie, ale chętnie podzielę się tym, co już wiem :). Skąd u mnie zainteresowanie tematem? Już jako dziecko bawiłam się żywicą (tylko inną, sosnową bodajże), zatapiając w niej kamyczki, kwiatki, listki i co tam znalazłam. Oczywiście to była tylko zabawa, o której zapomniałam na wiele lat. Jakieś kilkanaście lat temu mój kolega wpadł na pomysł zrobienia podłogi z zatopionych w żywicy kamieni i wtedy mi się przypomniało ;). A potem okazało się, że można robić biżuterię z konkretnego już, bardziej odpowiedniego rodzaju żywicy. I mnie wciągnęło. Żywica daje ogrom możliwości, jeśli chodzi o kolory, o przedmioty w niej zatapiane, o rodzaje biżuterii, a nawet innego rodzaju ozdoby. Opcje są właściwie nieograniczone. Są też pewne problemy związane z pracą z tym produktem, które również poruszę. W internecie jest bardzo dużo stron i tutoriali na ten temat, ale ja mam taki "defekt", że wszystko muszę sprawdzić osobiście i sama do wszystkiego dojść. Przez to czasami mam inne metody niż wszyscy, ale sprawdzone przeze mnie i być może komuś moje doświadczenia się przydadzą. Zacznijmy od tego, czego potrzebujemy do stworzenia jakiejś biżuterii z żywicy. Przede wszystkim oczywiście głównego bohatera tego tekstu. Osobiście używałam różnych rodzajów żywic epoksydowych, niektóre miały bardzo silny zapach, a właściwie nie tyle żywica, co utwardzacz. Produkt ze sklepu Elememciki.pl jest bardzo delikatnie wyczuwalny zapachowo, nie stanowi problemu. Niemniej zalecam stosowanie wszelkich żywic w pomieszczeniach z dopływem świeżego powietrza ;). Ale nie przy otwartym oknie, żeby nam nic nie wpadło do naszych prac. Potrzebujemy też utwardzacz, który sprzedawany jest razem z żywicą. I tutaj uwaga ode mnie - stosujcie żywicę i utwardzacz konkretnie do niej przeznaczony, żeby nie było problemów...

ŻYWICA I BARWNIKI

Producent zaleca podgrzewanie butelki z żywicą w celu odgazowania, ale przyznam, że stosuję inną metodę. Po pierwsze jest dla mnie szybsza, po drugie wygodniejsza, a po trzecie - podgrzanie żywicy powoduje jej rozrzedzenie, natomiast przy małych elementach lepsza jest gęstsza. Ale dokładniej o tym wszystkim napiszę w dalszej części tekstu. Kolejna niezbędna rzecz, to bazy do żywicy. Elemenciki mają ogromny wybór tych baz.

METALOWE BAZY DO ŻYWICY

Następna sprawa - rękawiczki. Można użyć gumowych, winylowych, lateksowych lub innych. Tylko nie foliowych, bo przyklejają się do żywicy, a to znacznie utrudnia pracę. Wiem, bo próbowałam ;). Potrzebne nam będą także narzędzia. Ja używam różnego kształtu i wielkości szczypiec (tnące, płaskie, czasami zaokrąglone) różnych pęset (w zależności od wygody), sond kosmetycznych, patyczków drewnianych, takich do lodów, czasami wykałaczek ;).

Narzędzia

Dobrze jest uzupełniać formę powoli i precyzyjnie, trzeba użyć odpowiedniej ilości żywicy. Pamiętajcie, że żywica podczas zastygania delikatnie się kurczy, dlatego jeśli nie wypełnimy formy odpowiednią jej ilością, to po zastygnięciu nasza biżuteria będzie na rewersie wklęsła. I jeśli nie mamy zamiaru umieszczać swojego dzieła na przykład w podstawie do kaboszonów, to będzie to wyglądać nie do końca dobrze, również brzegi mogą być ostrzejsze. Natomiast łatwo też dać zbyt dużo żywicy i jeśli wypłynie, to jest ciężko wtedy ogarnąć sytuację, żeby usunąć nadmiar i oczyścić bazy. Lepiej być ostrożnym. Dlatego niektórzy używają specjalnej strzykawki.

Strzykawki

Pojemniczki też jakieś będą potrzebne do rozrobienia żywicy z utwardzaczem i osobne do mieszania z barwnikami. Oczywiście każdy kolor należy rozmieszać w osobnym pojemniczku. Polecam małe foremki silikonowe, po prostu formy silikonowej lub (jak w moim przypadku) foremki do malutkich muffinek. Są one bardzo wygodne, bo później łatwo je wyczyścić z zastygłej już żywicy i używać wielokrotnie. Poza tym dobrze się w nich miesza niewielkie ilości żywicy i również wygodnie tą żywicę wybrać na przykład patyczkiem, wykałaczką czy sondą, można wyskrobać właściwie wszystko. Jeśli chcecie tworzyć biżuterię kolorową, to potrzebne będą również barwniki. Mamy do wyboru sypkie, płynne, fluorescencyjne, proszki świecące w nocy - wybór obecnie jest naprawdę szeroki. I ostatnie potrzebne składniki, czyli to, co będziemy chcieli w żywicy zatopić. Oczywiście możemy zrobić biżuterię bez niczego, skupiając się tylko na kolorach lub zestawieniach kolorów. Ale możemy także użyć masy różnych produktów, które w tejże żywicy zatopić można. Nie sposób wymienić wszystkich możliwości, bo nie ma ich końca, dlatego skupię się na kilku: wszelkiego koloru i wielkości brokaty, bardzo popularne są rośliny naturalne, różnego rodzaju małe ozdóbki i kształty, nawet małe naklejki odporne na wilgoć, różne perełki, muszelki, kamyczki, piórka itd... Jeszcze przyda się źródło niewielkiego ognia, jak zapalarka do gazu, zapalniczka, mały palnik gazowy - coś, czym w wygodny sposób pozbędziemy się niepotrzebnych pęcherzyków powietrza z żywicy.

A W PRAKTYCE...

Teraz przejdziemy praktyki i pokażę Wam, zrobić biżuterię z baz, które wymagają nieco innego postępowania niż w przypadku form silikonowych. Główna różnica polega na tym, że nie mają dna i nie można ot tak wlać w nie żywicy, jak do formy. Tutaj musimy bazę przykleić do taśmy klejącej. Bardzo dokładnie, żeby żywica nie znalazła nigdzie ujścia, bo nic się nie uda. Najlepsza będzie taśma szeroka, żeby nie trzeba było jej sztukować. A czy biała, szara, brązowa, czy inny kolor, to już nieistotne. Najczęściej mam pod ręką przezroczystą, ale na potrzeby tutorialu wybrałam ciemną, żeby była lepiej widoczna na zdjęciach. Jak najlepiej zabezpieczyć bazę? Otóż odcinam potrzebny kawałek taśmy i kładę ją klejącą stroną do góry na miejscu docelowym, czyli na czymś, na czym będziemy się tą bazą zajmować, bo ciężko jest bazę z taśmą klejącą przenosić bezpiecznie z miejsca na miejsce. Ja mam taką zwykłą deseczkę, sklejkę właściwie. Ale może być cokolwiek, byle było płaskie i o równej powierzchni. Na taśmę delikatnie kładę bazę frontem do góry (w niektórych bazach strona nie ma znaczenia, ale w niektórych ma, więc dobrze się przyglądajcie) i - nie dotykając palcami taśmy!!! - dociskam mocno bazę do podłoża. To lepiej robić bez rękawiczek, chyba że macie idealnie dopasowane, bo inaczej gdzieś się któryś palec przyklei. A wtedy jest problem z odklejeniem, żeby jednocześnie nie naruszyć bazy i taśmy. A jak dotkniemy taśmy wewnątrz bazy, to może potem zostać jakiś ślad na żywicy. Jak się przydarzy, to lepiej przykleić bazę na nowy kawałek taśmy. W każdym razie baza musi bardzo dokładnie i mocno przylegać do taśmy, a taśma pod bazą musi być równa i gładka. I teraz uwaga - są bazy, które można po prostu na płasko przykleić, bo są równe i mają uchwyt do zaczepiania (mam nadzieję, że wiecie, o co mi chodzi...) na tym samym poziomie, co cała baza. Czyli całą powierzchnią gładko przylegają do podłoża, jak na przykład muszelka, trójkąt czy kotwica:

Ale są też takie, jak baza owalna, której uchwyt wystaje ponad powierzchnię i przez to cała baza nie przylgnie dokładnie do taśmy.

Rozwiązaniem tutaj jest odpowiednie ułożenie bazy tak, żeby uchwyt (ale tylko sam uchwyt) znajdował się poza podłożem, na którym będziemy pracować. Taśma musi się zaczynać dopiero od bazy. Dzięki temu potrzebne nam do żywicy miejsce będzie zabezpieczone taśmą i nie powinno być problemu.

Najpierw zabieramy się za bazę muszelkę. Pomyślałam sobie, że do muszelki pasują perełki, więc będą perełki w trzech odmianach: największe kolorowe, średnie białe i najmniejsze. I to też w żywicy bez barwnika. Wlewam powoli trochę żywicy - tak żeby pokryła dno. I tutaj będziemy elementy zatapiać od razu, nie będziemy robić pierwszej, spodniej warstwy, bo w tym przypadku zależy mi na nierównościach. Dlatego największe perełki są na tyle duże, że wystają ponad bazę i nie będą w całości pokryte żywicą, tylko częściowo. Także wlałam żywicę na dno, usunęłam powstałe pęcherzyki powietrza i zabrałam się do układania perełek.

Taki projekt sobie wymyśliłam, że na dole będą największe perełki, potem średnie i na górze najmniejsze, ale nie będą to równe linie, tylko perełki trochę będą się mieszać. Ale to już moja indywidualna inwencja twórcza. Ułożyłam wszystko i zostawiłam do zastygnięcia.

Potem tylko uzupełniłam bazę odpowiednią ilością żywicy i już.

Do formy owalnej zaplanowałam płaskie kwiatki na czarnym tle. Mamy już przytwierdzoną bazę do taśmy, więc zabieramy się za tło. W muffinkowej foremce mieszam trochę żywicy z czarnym barwnikiem i dodaję trochę czarnego brokatu.

Wiem, że czarne z czarnym nie brzmi zbyt ciekawie, ale chciałam uzyskać spokojne tło, lekko błyszczące. Mieszam wszystko dokładnie i wylewam do bazy mniej więcej na połowę jej wysokości albo nawet ciutkę więcej, ponieważ ozdoby będą całkiem płaskie, więc nie potrzebują dużo miejsca. Usuwam pęcherzyki powietrza i zostawiam do stwardnienia.

Następnie używam minimalnej ilości przezroczystej żywicy jako "kleju", na którym odpowiednio sobie układam elementy ozdobne. W międzyczasie w ręce trafiło mi takie metalowe, złote serduszko i stwierdziłam, że dodane do kwiatków urozmaici całość. Nie chciałam zwykłych kwiatków tym razem, takich gładkich i równych, moim zamiarem był efekt jakby namalowanych kwiatków, takich trochę nierównych. Dlatego delikatnie docisnęłam je sondą, żeby troszkę popękały i zrobiły się "nieidealne" . Nie wiem czy jest efekt kwiatków malowanych, ale ogólnie jestem zadowolona. I jak już wszystko zaschło, to delikatnie i powoli zalałam odpowiednią ilością przezroczystej żywicy, używając pipetki.

I mamy następny projekt.

Analogicznie do poprzedniego projektu, zrobiłam bazę kotwicę, tylko użyłam innego koloru barwnika, już bez brokatu i wybrałam tematyczne elementy ozdobne (zdjęcie nr 28, 29).

Tutaj starałam się na zdjęciu pokazać odpowiednią ilość żywicy, czyli trochę ponad bazę, ale nie wiem, czy jest to dobrze widoczne... (zdjęcie nr 30).

W ten sam sposób wykorzystałam bazę trójkątną ale bez barwnika. Bardzo zależało mi, żeby gdzieś był akcent kota. Niestety akurat pod ręką nie miałam takiego małego elementu, ale miałam zawieszkę i właśnie jej użyłam, zakrywając otwór do zaczepiania cyrkonią.

Robiąc te wszystkie przedmioty, po drodze zostawały mi resztki żywicy przezroczystej i kolorowej. Jak wspomniałam, nic się u mnie nie marnuje. Wszystko co zostawało, to lądowało po kolei w formach, które miałam przygotowane i przy okazji "skutkiem ubocznym" mogą być zawieszki, wykonane z użyciem form silikonowych. I jeszcze dwie wskazówki. Elementy ze schnącej żywicy polecam trzymać w bezpiecznym miejscu, żeby spokojnie sobie leżały, najlepiej pod jakimś przykryciem, żeby nie spadło, nie było poruszane przez czas, kiedy wszystko zastyga. Ja używam do tego plastikowych pojemników (zdjęcie nr 36).

Zabezpieczy to nasze prace przed dodatkami typu kurz czy kłaczki/sierść, jeśli ktoś posiada zwierzaki. Jak coś nieproszonego wpadnie nam do żywicy, a nie zauważymy tego w porę, to pozostanie już na wieki elementem naszej biżuterii. A nie wszystko tam pasuje. Ciężko też jest przez kilkanaście godzin co trochę zaglądać do naszych prac sprawdzając, czy nie ma niespodziewanych dodatków z powodu zwierząt, przeciągu, szaleństw dzieci czy innych takich atrakcji. Także lepiej zabezpieczyć.

I druga sprawa - nasze prace muszą być umieszczone na równym, poziomym podłożu, żeby żywica zastygła odpowiednio równo w formach/bazach. A gdy wszystkie elementy z żywicy już są gotowe, zabieram się do wykorzystania ich w celach biżuteryjnych . Tutaj potrzebne będą łańcuszki, elementy montażowe (zdjęcie nr 37) i narzędzia.

Odmierzam odpowiednią ilość łańcuszka i odcinam szczypcami tnącymi. Na obu końcach montuję za pomocą szczypiec prostych kółeczka montażowe. Mogą być pojedyncze lub, jak u mnie, podwójne, a na jednym końcu zapięcie typu federing. Na łańcuszki zakładamy bazy bezpośrednio lub jeszcze dodatkowo dodaję kółeczko montażowe. Można użyć również krawatki ozdobnej.

A końcowe efekt wyglądają następująco (są różne tła, w zależności jak lepiej wygląda dany produkt):

Oczywiście z takich baz można robić nie tylko zawieszki na łańcuszki, ale również inną biżuterię. Możliwości jest sporo. Często robię kolczyki. Wystarczy w dwa podobne elementy włożyć wybrane bigle, dodać ewentualnie jakieś koraliki czy kryształki i kolczyki z żywicy gotowe (zdjęcie nr 46). Bardzo ciekawe efekt można uzyskać dodając tusze alkoholowe, zatapiając kryształki, czy wymyślając coś jeszcze innego.

Na swojej stronie https://www.facebook.com/AB-MyWay-Resin-Cabochons-103882861173252/ przedstawiam efekty moich ciągłych eksperymentów i pomysłów. Mam nadzieję, że moje doświadczenia i podpowiedzi wam pomogą. Zachęcam do pracy z żywicą, bo jest to studnia bez dna, jeśli chodzi o pomysły i sprawia mega frajdę. Ja wciąż szukam nowych rozwiązań, nietypowych pomysłów i nie wiem, czy mi się kiedyś znudzi.

Powodzenia!